środa, 29 lutego 2012

Panna Mysza

Długo się zbierałam. Szycie nie jest moją mocną stroną, ale nie wyobrażam sobie bez niego życia. A to moja pierwsza mysza.



 Jest bardzo niedoskonała i wiem, że jeszcze wiele muszę się nauczyć, szczególnie cierpliwości, ale ciesze się, że w końcu usiadłam do maszyny.

Kilka dni temu, z myślą o stroju na niedzielny obiad u rodziny, uszyłam taką prostą groszkową broszkę. Ci którzy mnie znają, wiedzą że uwielbiam groszki, a ten sweter nigdy nie prezentował się ciekawie....do teraz. Miło jest odkryć na nowo swoją garderobę.




Jutro dzień z decoupagem, tym razem w doborowym sąsiedzkim towarzystwie:)

5 komentarzy:

impresja pisze...

To jest pierwsza mysza? Wygląda profesjonalnie :) Jest przesłodka :) Broszka również bardzo ładnie się komponuje ze sweterkiem :)

Justyna pisze...

Dziękuję za wizytę na moim blogu i miły komentarz;) zgadzam się z impresją...myszka ja dla mnie jest profesjonalna...sama chyba bym się nie odważyła uszyć bo obawiam się że bym poległa...Pozdrawiam

Magdalena pisze...

Śliczna myszka!

Anonimowy pisze...

cudowna ta myszka !!! Moje początki z maszyną to tragedia w porównaniu z Twoją piękną myszką ! Jestem pod wrażeniem :)

piedra preciosa pisze...

Mika nie zrażaj się, ja szyję od 14 roku życia, więc nie możemy się porównywać. A jak na tyle lat szycia to i tak marnie wypadam na tle niektórych wspaniałych osób :)Więc głowa do góry :)