niedziela, 9 października 2011

Październikowe zakupy

Odbiór mieszkania przesunął się o ponad 2 tygodnie, trochę krzyżuje to nasze plany związane z listopadową przeprowadzką, ale co zrobić, trzeba myśleć pozytywnie. Jutro kolejny "Dzień kuriera" tym razem czekamy na wannę, panele o których wspominałam w poprzednim poście, antracytowy piekarnik, kafelki (zdecydowaliśmy się na "Szwecję szarą", bo idealnie pasują do "Wiejskiego Dębu ") A więc będziemy mieli w naszym małym mieszkanku, namiastkę ukochanej Skandynawii i pięknej wsi ;)...nie ma to jak pozytywne myślenie;) A w między czasie postanowiłam przerobić Amelki stolik i krzesło, który dość brutalnie został potraktowany kredkami i hektolitrami wody (bo przecież kilka razy dziennie należy myć lalki). Długo myślałam nad wyborem właściwego wzoru dla dwu letniej księżniczki, wybór padł na Tildę. Kilka dni temu zakupiłam dwie wspaniałe książki Tilda's Summer Ideas oraz Sew Sunny, które moja córeczka z ogromnym przejęciem przegląda co najmniej raz dziennie, śpiewając pod nosem "lala, lala", chyba polubiła lalki Tilda. Dlatego też moja kolekcja papierów z Tildą, doczekała się swojego miejsca na mebelkach. Chciałam aby mebelki były delikatnie przetarte, ale niestety malowanie gęstą farbą "akrylową" ( niestety do ścian) po płycie pilśniowej nie jest łatwe i efekt z początku mnie załamał. Miałam dwa wyjścia, zmyć farbę i pomalować meble raz jeszcze, albo pogodzić się z tym co wyszło. W związku z tym, że należę do osób niecierpliwych, postanowiłam przykleić Tildy i zapomnieć o jakichkolwiek poprawkach. Radość Amelki gdy przyklejałam lalki była tak wielka, że uznałam to za najlepszy dowód, że mebelki mają zostać w takiej formie w jakiej są.
Skorzystałam z ostatnich promyków słońca i zdjęcia wykonałam w ogrodzie.




Osobiste krzesełko Amelki





Między lakierowaniem krzesełka a stoliczka poczyniłam taką zakładeczkę. Zostałam poproszona o przetestowanie preparatu do spękań 2 składnikowych, bo właścicielka nie miała pewności czy dobrze go stosuje, gdyż spękania wychodzą ledwo widoczne. Wybaczcie nie podam Wam nazwy bo nie zapisałam, ale faktycznie spękania są bardzo delikatne i powstają nie na całości, ale gdzie sobie same zażyczą. Troszkę to wkurzające, gdy nie można zapanować nad ozdabianym przedmiotem, ale same spękania bardzo mi się podobają.


Obawiam się, że są to moje ostatnie prace przed przeprowadzką, no chyba że zdecyduję się na stworzenie jakiś nowych ozdób gwiazdkowych, bo przecież sezon bombkowy najwyższy czas zacząć.

3 komentarze:

Bree pisze...

Bardzo fajnie wyszly Ci przecierki, hmm malowalas farba do scian? dobrze czytam?

piedra preciosa pisze...

Dzięki:) Tak do ścian, skusiłam się na próbki Flugera bo mają świetną paletę, ale kupując nie wiedziałam, że do próbnika wlewają zwykłą farbę, a nie do drewna tak jak to jest w przypadku duluxa w puszkach. Przy małych powierzchniach nie widać różnicy w pracy z tą farbą, ale przy meblach już nie jest tak fajnie, no i mam wrażenie że farba nie trzyma się zbyt dobrze, ale może to wina zbyt śliskiej powierzchni.

Slow Life Content pisze...

W mebelkach jestem zakochana :) I tutaj też o tym napiszę :)
Mimo problemów efekt końcowy wyszedł cudnie delikatny i dziewczęcy :)