Ostatnio nie idzie mi blogowanie, coś w ogóle mi nie idzie. Leżałam troszkę brzuszkiem wielkim do góry, co by córcia za szybko nie wyskoczyła. Miałam też kilka prezentów do zrobienia, np taką śliczną szkatułkę z okazji ślubu naszych dobrych znajomych. Niestety tak się śpieszyliśmy na ceremonię, że nie zdążyłam zrobić zdjęcia. Tym samym nie mam też zdjęcia pierwszego ślubnego albumu, który własnoręcznie zrobiłam. Scrapowanie ciągle mi nie wychodzi. Gdy patrzę na te śliczne, wypieszczone, idealne kartki i albumy to się złoszczę i zniechęcam, ale praktyka czyni mistrza więc może za 1000 lat :)
Z dobrych wiadomości to zapisałam się na warsztat Decoupage pittorico,wielobarwne cieniowania.
Bardzo się cieszę z tego powodu, bo uwielbiam te zajęcia i mogłabym chodzić tam codziennie, a najlepiej tam pracować ;) byłabym od parzenia herbaty i mycia pędzelków ;)
Cały czas nie mogę się zabrać za decou do pokoiku Amelki, mam do skończenia wieszaczki, komódkę z IKEI i komodę której jeszcze nie kupiłam, bo też czeka na mnie w IKEA. Ale jestem już blisko, obkupiłam się w papier i serwetki i może na dniach zacznę coś tworzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz